'Ja obserwujące' – o byciu sobą bez walki ze sobą

Alt text

Jednym z najbardziej fascynujących i jednocześnie trudnych do uchwycenia aspektów terapii ACT (Terapia Akceptacji i Zaangażowania) jest self, czyli po polsku po prostu „ja”. Ale nie chodzi tu o to „ja”, które mówi „jestem nie dość dobra” albo „boję się porażki”. W ACT mówimy o ja obserwującym – przestrzeni, która może dostrzegać wszystkie myśli, emocje i doświadczenia, ale sama nie jest żadnym z nich.

Czym jest „ja obserwujące”?

To ta część nas, która potrafi zauważyć, że coś się w nas dzieje – bez potrzeby natychmiastowego reagowania, oceniania czy zmieniania. To świadomość, która mówi: „Widzę, że właśnie pojawiła się myśl, że nie dam rady. Czuję napięcie w ciele. Jest we mnie lęk.”

W przeciwieństwie do „ja konceptualnego” (czyli opowieści, które snujemy o sobie – „jestem nieśmiała”, „mam taki charakter”, „ja już taka jestem”), ja obserwujące nie próbuje nas określić. Ono po prostu jest – jako świadek doświadczenia.

Dlaczego rozwijanie tej umiejętności jest tak ważne?

Bo kiedy jesteśmy całkowicie utożsamieni z naszymi myślami i emocjami, stajemy się ich zakładnikami. Jeśli pojawia się myśl „nie warto próbować, i tak zawiodę” – a ja wierzę, że to ja tak mówię – to przestaję działać. Ale jeśli potrafię zrobić krok w tył i powiedzieć: „To tylko myśl. Mogę ją zauważyć i mimo wszystko zrobić coś ważnego” – wtedy odzyskuję wolność wyboru.

Rozwijanie kontaktu z ja obserwującym daje przestrzeń. Przestrzeń na akceptację, współczucie dla siebie, a przede wszystkim – na wybór, co chcę zrobić pomimo trudnych przeżyć.

Jak to wygląda w praktyce?

Na sesjach często korzystam z ćwiczeń uważności, które pomagają klientom poczuć, że są czymś więcej niż ich myśli i emocje. Czasem zapraszam do krótkiego doświadczenia, np.:

„Zamknij oczy i zauważ, że w tej chwili myślisz. Ale kto to zauważa? Czy jesteś tą myślą, czy raczej tym, kto ją obserwuje?”

Albo: „Czy potrafisz przypomnieć sobie jakąś trudną sytuację z przeszłości… i jednocześnie uświadomić sobie, że to ty ją pamiętasz? Że jesteś tą samą świadomością, niezależnie od tego, co się działo?”

To nie filozofia dla samej filozofii – to konkretna umiejętność psychologiczna, którą można ćwiczyć. I która bardzo realnie wpływa na jakość życia.

Na koniec – mała refleksja

W świecie, który ciągle każe nam się definiować, rozwijanie kontaktu z ja obserwującym to jak znalezienie cichego miejsca w środku burzy. To moment, w którym nie muszę już z niczym walczyć, ani udowadniać swojej wartości. Mogę po prostu być – i z tej obecności wybrać kierunek, który ma dla mnie znaczenie.